Może nie adekwatny do sytuacji, choć trochę jednak jest w sumie ;3
No więc, wiem że rozdział słaby, ale tylko tyle udało mi się wykrztusić. Kolejny będzie może jakoś w Sobotę albo wcześniej. A no i będzie jeszcze 1 część tego rozdziału potem będzie już dwudziesty. Będę to ciągnęła jakoś do rozdziału 40 albo dłużej. No o ile będę miała wenę i starczy czasu. Do wakacji muszę napisać conajmniej rozdział 30 któryś, bo będzie mi ciężko na wakacjach gdyż wyjeżdżam z przyjaciółką nad morze do jej babci i nie wiem czy jest tam internet.. a nawet jesli jest to małe prawdopodobieństwo korzystania. Tak czy siak potem powstanie inne opowiadanie. O ludzikach z Hogwartu - kompletnie nie kanoniczne postacie ( główne w każdym razie ). A i jakoś niedługo podrzucę wam moje dwa nowe blogi. Jeden o szansie jaka trafia się bardzo rzadko i problemach dziewczyny, a drugi o dojrzewaniu. Tak tak kreatywna ja ;) Enjoy ! :)
EDIT : Oto adres mojego ( tak naprawdę pań Severine C., Cecile H oraz Audrey G.) tzw "poradnika".http://niechzyjadziewczynyy.blogspot.com/ Enjoy x2 :D
Starałam się nie zbaczać z jego szlaku choć było to trudne. Iść za nim i jeszcze pozostać w tłumie. Początkowo Carmen nie chciała odpuścić i złapała mnie przed dormitorium. Jednak moje stanowcze nie ją cofnęło. No może nie do końca ale jednak do Pokoju Wspólnego gdzie usiadła z Agnes jakąś tam jej daleką krewną. Nie lubiłam jej a ona mnie i czasem (tzn. bardzo często) nabijałam się z jej przygłupkowatego afro. Może i to nie było kulturalne, ale ona nabijała się z mojego wzrostu, bo ona ma 181 cm wzrostu co czyniło ją wyższą ode mnie więc nasze kłótnie dość zabawnie wyglądały. I mówiła do mnie "bachor" więc nie widzę powodu dla którego miałabym się teraz tego wstydzić.
Ale zaraz. Riddle, to na nim muszę się teraz skupić a nie na jakiś debilkach z siódmej klasy. Oby nie zdała OWUTEMów!. Ach ja i te moje złe myśli. No w każdym razie Tom szedł i szedł i szedł gdy nagle skręcił do łazienki..damskiej. Ostrożnie weszłam za nim nie starając się narobić żadnego hałasu. No i się udało. Weszłam za nim skrywając się za ścianami, wiedząc że nie długo mi już nie wystarczą by się uchronić. Patrzyłam jak Tom podchodzi do umywalek i nagle.. chcąc zobaczyć więcej (Przeklęty wzrost!) podeszłam o kilka stóp do przodu i nie zauważyłam odłamka leżącego na podłodze. No i jak można się domyślić potknęłam się i runęłam w długą.
Tom zauważył to, zaśmiał się jednak widząc mój wzrok spoważniał i podszedł, pomagając mi wstać.
- No to wpadłaś podglądaczko - zaśmiał się.
- Nie podglądałam Cię. - rzuciłam oschle.
- No pewnie. - odrzekł.
Po kilku sekundach milczenia spytałam go powoli dobierając słowa.
- Tom co ty chciałeś zrobić z tymi umywalkami? - spytałam. I dopiero teraz zauważyłam jak głupio zabrzmiało to pytanie.
- Nic. Umyć ręce - powiedział.
- Ale dlaczego akurat w DAMSKIEJ łazience?
- Bo wiedziałem że do męskiej za mną nie wejdziesz - odrzekł z uśmiechem.
- Ta, przezabawne..Chwila ty mnie widziałeś?
- Tak. Jakoś tak wiedziałem że za mną idziesz kiedy Philip Cię zawołał - zaśmiał się.
Postarałam się moją pamięcią przybliżyć tego zdarzenia. Ach tak!:
Szłam za Tomem w niesamowitym skupieniu, pozostając nie zauważoną.
- Cześć Brooke! Gdzie tak idziesz? - krzyknął Philip
- ĆSIII! Muszę być nie zauważona !
- No pewnie. Ach ty i te Twoje zabawy.
- Ta jasne. No dobra bo mi To.. Mathilde ucieknie
- Mathilde? To dziwadło?
- OCH Musze od niej pożyczyć notatki z Transmutacji!
- Możesz odemnie.
- NIE NIE MOGĘ!
- No dobra już idź.
- O dzięki łaskawco.
-Tak muszę przyznać że zawaliłam. Zaraz to nie ja zawaliłam tylko Philip! - krzyknęłam oburzona patrząc na Toma
- Powiedzmy. No ale czemu za mną szłaś?
- Spytałam pierwsza.
- Okej. Więc założyłem się z Patrickiem że wejdę do damskiej łazienki. Teraz ty - odrzekł.
- Eeee. No bo ja po prostu z ciekawości za Tobą poszłam
- Yhm. - odrzucił i już miał wychodzić kiedy się na niego rzuciłam.
- Tom ! Nie idź no! Nie widzisz że nie mogę iść? Musisz mnie zanieść do Skrzydła Szpitalnego!
- Jasne. - powiedział i wziął mnie na barana.
Szliśmy.. to znaczy on szedł gdy nagle się odezwałam
- Wiesz że zrobiłam to specjalnie prawda?
- Tak wiem - odpowiedział.
- Czyli wiesz, że już nie musisz mnie nieść tak ?
- Tak wiem.
- Więc mnie puść.
- Okej - powiedział i zrzucił mnie na podłogę jak worek kartofli po czym pomógł mi wstać.
- Może delikatniej co ? - mruknęłam pod nosem wstając.
- Nie tam. - odrzekł i poszedł w stronę dormitorium Ślizgonów.
Brooke, ale z Ciebie debilka ! Dobra muszę się szybko ogarnąć i mu powiedzieć co czuje, bez pomocy Carmen tym razem. A co jeśli mnie nie wysłucha po tej scenie z Cedem ? Ojej co ja mam zrobić, ale co jeśli Tom był zazdrosny a tak serio mnie kocha ? Nie tam o czym ja w ogóle myśle. To jest Tom Riddle dziewczyno ogarnij się, on nie kocha nikogo. Nikogo. Muszę być nikim skoro tak.. Nie no muszę się ogarnąć i nie postępować nie ostrożnie bo to może mi tylko zaszkodzić. Ale z drugiej strony jest tu mało ludzi... Nie no ale przecież nie mogę tak sobie podbiec i go pocałować. Pewnie by mnie odepchnął, och no i co teraz. Mogę albo muszę, albo się wstrzymam.
- TOM ! Czekaj chwilę ! - krzyknęłam i zaczęłam biec w jego stronę.
No cóż każdy popełnia błędy.
sobota, 27 kwietnia 2013
piątek, 19 kwietnia 2013
Rozdział 19 cz.1
Super świetny podkład muzyczny :3
Usiadłam na łóżku i patrzyłam przed siebie. Czemu ja właściwie tak wybuchłam? To zrozumiałe że Tom ma prawo do tego żeby się z kimś spotykać i przecież nie musiałam tak na niego z tego powodu naskakiwać. Jestem naprawdę bardzo dziwną osobą. Nie dość że jestem o niego zazdrosna to jeszcze robię mu z tego powodu problemy jakby to ode mnie zależało z kim on ma być. Cóż ta zazdrość robi z człowiekiem. A na dodatek on dobrze o mnie powiedział. Porzuciłam przyjaciół dla swoich własnych problemów. A o Carmen to nie wspomnę. Jeśli Tom zrobił tak jak myślę że zrobił, to Carmen już wie o tym co się zdarzyło w tej klasie. Och dlaczego ja mam teraz tyle problemów. Dlaczego ja a nie np. moja siostra? Tak byłoby lepiej.
- Brooke.. co się stało? - powiedziała nieśmiało Helen patrząc na mnie
- NI.. to znaczy nic mi się nie stało. Siadaj - uśmiechnęłam się słabo.
Helen popatrzyła na mnie z lekkim zakłopotaniem, ale ruszyła w stronę mojego łóżka i usiadła ciężko oddychając jakby bojąc się że mogę zrobić jej krzywdę.
- Co tam u Ciebie ? - zapytałam sztucznym głosem.
- E. Nic.. Ja już właściwie miałam iść... Paa Brooke - wykrztusiła i prawie biegiem wypadła z dormitorium.
Świetnie.
Nagle do dormitorium wpadła Carmen i bez żadnego powstrzymania rzuciła się na swoje łóżko, chyba nawet nie widząc że jestem w pomieszczeniu. Jako że nie wiedziałam czy ona chce mnie teraz widzieć postanowiłam tak sobie po cichutku wyjść z dormitorium. Byłam już tak blisko celu.
- Siadaj - powiedziała Carmen nie podnosząc głowy z łóżka i niedbałym ruchem ręki wskazując łóżko.
Miałam zamiar mruknąć coś w ramach 'nie dzięki śpieszy mi się' , ale mimo wszystko skierowałam się i zasiadłam czekając na to co powie.
- Co zrobiłaś Helen że aż tak szybko wybiegła z dormitorium ? - zapytała z rozbawieniem powoli się podnosząc.
- To ona serio biegła? - zaśmiałam się
- Ta jasne ona biegła. Prędzej to ja wsiądę na miotłę - powiedziała na co się roześmiałam.
- Mimo wszystko wiem, że nie zawołałaś mnie po to żeby plotkować sobie o Helen, prawda? - rzuciłam spuszczając wzrok na buty.
- Dobrze się domyślasz. Słyszałam że ( no nie ! ) całowałaś się z Cedrikiem - mówiła wlepiając we mnie swoje ciemne oczy- To prawda?
Spojrzałam na nią z przerażeniem. Musiałam jakoś zręcznie dobrać słowa żeby nie wyszło nie zręcznie, i gdy już miało wszystko pójść po mojemu to..
- No tak a co? Ty pewnie się całowałaś z Tomem - syknęłam.
- BROOKE ZWARIOWAŁAŚ? - krzyknęła zrywając się gwałtownie z łóżka. - NIGDY W ŻYCIU.
- Nigdy nie mów nigdy - powiedziałam do siebie.
- Słyszę to - odrzekła obojętnie patrząc na ścianę.
- Ta wiem - rzuciłam.
- Dlaczego mi to zrobiłaś ? - zapytała po krótkiej przerwie
- Sama nie wiem, działałam pod wpływem impulsu, ale Carmen ja z nim nie będę. Bo to nie on mi się podoba - odrzekłam bawiąc się kocem.
- Ach tak ? - powiedziała wyraźnie ożywiona - A może powiesz kto Ci się podoba?
- Tom.. - mruknęłam
- Kto, kto? Nie usłyszałam?
- Tom - powiedziałam ciut głośniej.
- Nie słyszę Cię Brooke! Możesz powiedzieć głośniej ? - powiedziała Carmen zachowując powagę jednak widziałam że chce jej się śmiać.
- TOM RIDDLE ! - krzyknęła
- Całym zdaniem proszę ! - odpowiedziała śmiejąc się
- PODOBA MI SIĘ TOM RIDDLE! - krzyknęłam w tym momencie gdy akurat otworzyły się drzwi od naszego dormitorium. A stał w nich.. no jak można się domyślić stał tam Tom. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem po czym spojrzał na Carmen która już właściwie dusiła się ze śmiechu. Cóż za niezręczna sytuacja.
- Tom .. chciałeś coś ? - spytała Carmen dusząc się ze śmiechu.
- Nie po prostu myślałem że ktoś tu jest - mówił Tom patrząc cały czas ze zdziwieniem w moim kierunku.
- No to możesz już iść - fuknęłam cała czerwona. Zupełnie jak burak.
- Już idę. - odpowiedział i wyszedł.
Carmen która dusiła się ze śmiechu nagle spojrzała w moim kierunku.
- O czym myślisz? - zagaiła ocierając łzy ze śmiechu.
- O tym że idę go... się przejść - powiedziałam
- Mogę z Tobą jeśl..
- Nie. - odpowiedziałam i wyszłam.
Wychodząc z dormitorium szybko złapałam różdżkę i poszłam za Tomem, może i to nie było zbytnio rozsądne, ale kto w tym świecie postępuje teraz rozsądnie.
- Siadaj - powiedziała Carmen nie podnosząc głowy z łóżka i niedbałym ruchem ręki wskazując łóżko.
Miałam zamiar mruknąć coś w ramach 'nie dzięki śpieszy mi się' , ale mimo wszystko skierowałam się i zasiadłam czekając na to co powie.
- Co zrobiłaś Helen że aż tak szybko wybiegła z dormitorium ? - zapytała z rozbawieniem powoli się podnosząc.
- To ona serio biegła? - zaśmiałam się
- Ta jasne ona biegła. Prędzej to ja wsiądę na miotłę - powiedziała na co się roześmiałam.
- Mimo wszystko wiem, że nie zawołałaś mnie po to żeby plotkować sobie o Helen, prawda? - rzuciłam spuszczając wzrok na buty.
- Dobrze się domyślasz. Słyszałam że ( no nie ! ) całowałaś się z Cedrikiem - mówiła wlepiając we mnie swoje ciemne oczy- To prawda?
Spojrzałam na nią z przerażeniem. Musiałam jakoś zręcznie dobrać słowa żeby nie wyszło nie zręcznie, i gdy już miało wszystko pójść po mojemu to..
- No tak a co? Ty pewnie się całowałaś z Tomem - syknęłam.
- BROOKE ZWARIOWAŁAŚ? - krzyknęła zrywając się gwałtownie z łóżka. - NIGDY W ŻYCIU.
- Nigdy nie mów nigdy - powiedziałam do siebie.
- Słyszę to - odrzekła obojętnie patrząc na ścianę.
- Ta wiem - rzuciłam.
- Dlaczego mi to zrobiłaś ? - zapytała po krótkiej przerwie
- Sama nie wiem, działałam pod wpływem impulsu, ale Carmen ja z nim nie będę. Bo to nie on mi się podoba - odrzekłam bawiąc się kocem.
- Ach tak ? - powiedziała wyraźnie ożywiona - A może powiesz kto Ci się podoba?
- Tom.. - mruknęłam
- Kto, kto? Nie usłyszałam?
- Tom - powiedziałam ciut głośniej.
- Nie słyszę Cię Brooke! Możesz powiedzieć głośniej ? - powiedziała Carmen zachowując powagę jednak widziałam że chce jej się śmiać.
- TOM RIDDLE ! - krzyknęła
- Całym zdaniem proszę ! - odpowiedziała śmiejąc się
- PODOBA MI SIĘ TOM RIDDLE! - krzyknęłam w tym momencie gdy akurat otworzyły się drzwi od naszego dormitorium. A stał w nich.. no jak można się domyślić stał tam Tom. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem po czym spojrzał na Carmen która już właściwie dusiła się ze śmiechu. Cóż za niezręczna sytuacja.
- Tom .. chciałeś coś ? - spytała Carmen dusząc się ze śmiechu.
- Nie po prostu myślałem że ktoś tu jest - mówił Tom patrząc cały czas ze zdziwieniem w moim kierunku.
- No to możesz już iść - fuknęłam cała czerwona. Zupełnie jak burak.
- Już idę. - odpowiedział i wyszedł.
Carmen która dusiła się ze śmiechu nagle spojrzała w moim kierunku.
- O czym myślisz? - zagaiła ocierając łzy ze śmiechu.
- O tym że idę go... się przejść - powiedziałam
- Mogę z Tobą jeśl..
- Nie. - odpowiedziałam i wyszłam.
Wychodząc z dormitorium szybko złapałam różdżkę i poszłam za Tomem, może i to nie było zbytnio rozsądne, ale kto w tym świecie postępuje teraz rozsądnie.
piątek, 5 kwietnia 2013
Rozdział 18.
Podkład muzyczny
Otworzyłam wreszcie oczy, cały czas były mokre od łez. Spojrzałam na Cedrika, i ujrzałam jego twarz tak bardzo przejmującą się mną. To nie było to samo uczucie co wczoraj, przedwczoraj albo kiedyś. Czułam że jest kimś więcej niż tylko przyjacielem, chociaż skąd mogłam mieć do tego pewność. Od nie dawna mam straszne wahania nastrojów, więc moje uczucia co do niego mogą być tylko chwilowe. A co jeśli Carmen cały czas kocha się w Cedriku tylko on z nią zerwał? Dla mnie. To by było najgorsze co mógł zrobić, nie wybaczyłabym mu tego, dlaczego? Sama już nie wiedziałam. Patrząc na niego w milczeniu przypomniałam sobie o Tomie. O balu i o całej reszcie. Czy ja próbowałam oszukać przeznaczenie? Sama nie wiem. Czy on w ogóle należy do tego całego przeznaczenia? Cedrik odkąd tylko pamiętam troszczył się o mnie, razem ze mną smucił, pocieszał gdy nie mógł się śmiać, a Tom.. on nigdy nie okazywał swych uczuć, a jeśli już to tylko te negatywne. Pamiętam dokładnie jak w skrzydle szpitalnym emocje pokazały jego gorszą stronę, wtedy płakałam, ale wszystko skończyło się szczęśliwie. I potem znowu to samo. Czy to jest jakieś błędne koło? Ile razy mogłam jeszcze tak płakać? I to TYLKO przez jednego Toma Riddle'a.
- Eee - uśmiechnął się Cedrik - Lepiej?
- O wiele - odpowiedziałam jednak bez uśmiechu, po prostu podeszłam do niego i się przytuliłam.- Tak dobrze że jesteś.
- O cudownie - powiedział głos, stojący w przejściu. Nie musiałam się odwrócić żeby wiedzieć kto jest tym głosem - Ile już jesteście razem?
- Skąd wiedziałeś? - spytałam cicho.
- Och Ceduś och jak dobrze że Cię mam. Ten Riddle znowu mnie obraził, och a może o nim zapomnijmy? I o Carmen. Philipie.Carol i reszcie. Co oni nas obchodzą tak? - zadrwił Tom
- SKĄD WIEDZIAŁEŚ? - wykrzyknęłam
- O tym że tu jesteście? Nie sposób się domyślić. Kalkulując wszelkie możliwe opcje, mógłbym iść do obu pokojów wspólnych, jednak spotkałem dwie przemiłe Puchonki które powiedziały gdzie poszliście - powiedział dumny z siebie - A i jedna dodała jeszcze " A Brooke wyglądała jakby naprawdę go kochała, to słodkie ci zakochani".
- Nie powinieneś się w to wtrącać.
- A bo co?
- BO TO TY JESTEŚ TEGO POWODEM! - krzyknęłam i go strzeliłam z plaskacza w ramię. Tom spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- Ach biedna Brooke, nie mogę w to uwierzyć, ależ ja jestem okrutny, przepraszam że powiedziałem to co czuję, zupełnie jak ty.
- Ja.. ja .. nie.. NO I BARDZO DOBRZE.
- Świetnie. A nie masz przepraszam macie gołąbeczki nic przeciwko temu że zaproszę kogoś jeszcze do naszego wypadu do Hogsmeade ?
- Stary przesadzasz - rzucił Cedrik patrząc na niego jakby miał go zabić.
- Nie mam zamiaru przesadzać, weźmiemy jeszcze Luizę dobrze?
Przesadził. I to nie pierwszy raz.
- Weź sobie kogo tylko chcesz! Myślisz że to mnie jakoś wzrusza? Możesz sobie z nią robić co tam tylko chcesz, całuj się obściskuj GÓWNO MNIE TO OBCHODZI, zrozumiałe? Całe to co chcesz mi przekazać jest mi obojętne! Jesteś zwykłym palantem który myśli że może sobie robić co chce prawda? PRAWDA RIDDLE? - wykrzyczałam to praktycznie na jednym tchu po czym trochę spokojniej dodałam - Po prostu wszystko skończone. Gdybym miała nawet oszukać przeznaczenie jest to lepsze niż bycie z Tobą. Psujesz wszystko, wszystko co mogło być świetne, wiesz co nie pójdę do Hogsmeade.
- Brooke przestań - powiedział Cedrik
- Zamknij się, jeszcze nie skończyłam. A wiesz co pójdę do tego całego Hogsmeade, tylko po to żeby nie okazać się tchórzem takim jak ty Riddle, po prostu wiesz co.. ja Cię po prostu NIENAWIDZĘ. Odejdź stąd nie chcę Cię więcej widzieć! A co dopiero rozmawiać! NIENAWIDZĘ. A Ciebie Cedrik, bardzo lubię i szanuję, ale nie mogłabym być z kimś kto jest i będzie westchnieniem mojej przyjaciółki. Przepraszam Cię Ced, ale idę. - powiedziałam i wyszłam prosto do dormitorium. Czy naprawdę ja chciałam żeby Tom odchodził? Sama nie wiedziałam działałam pod wpływem emocji. Nie chcę żeby odchodził, wszystko będzie mi go przypominać. Nie chcę tego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)