sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 15. cz.2

Po naszym tańcu, zmęczyłam się trochę przyznam szczerze. W końcu, nie byłam całkiem dobrze sprawna fizycznie. Wzrokiem znalazłam miejsce gdzie można usiąść. Powiedziałam Jamie'mu, że idę odpocząć i żeby poszedł z kimś innym zatańczyć. Ruszyłam w kierunku jakby sofy stojącej przy stoliku z piciem. Nie mogłam pojąć, że miałam się tak jeszcze bawić do samego rana. Ja się tutaj tak nasapie. Ale ważna jest dobra zabawa. Tak to chyba można nazwać mottem dzisiejszego wieczoru. Błądziłam po całej sali, obserwując z powolna osoby. Czasami zatrzymywałam się, aby w myślach skomentować ubiór, bądź to jak bardzo nie lubię danej osoby. Carmen z Cedrikiem, wyglądali tak uroczo. Widać było, że Carmen nie za bardzo sprzyja towarzystwo otaczających ją i Cedrika dziewczyn, czekających tylko na to, gdy ona go puści. No tak, Carol też widziałam. Jej niebieska suknia, trochę się wyróżniała. A właściwie to nie suknia, tylko ona sama. Większość dziewczyn miało spięte włosy, a ona rozpuszczone. A i ona w końcu jest całkiem wysoka. Na całe szczęście Philip jest wyższy. Nawet sporo wyższy. Nie mogłam pojąć, tego, że tylko ja jestem taka niska. Jak to możliwe, w ogóle możliwe? Moje siostry mają po 175 cm wzrostu, mama podobnie a tata 187 cm. Jeej a ja jakiś specjalny przypadek z 165 cm. Cudownie. Pocieszające było to, że Julie i Helena, są niższe ode mnie. Jednak za dużo czasu z nimi nie spędzałam, a za to z Carmen wyższą ode mnie, tak. Och no proszę, bardzo. Riddle z Luizą idą. Ale gdzie? Wychodzą z wielkiej sali... Zaraz, zaraz, a co jeśli się pokłócili? Ojoj jak fajnie. Muszę iść za nimi. Może być ciekawie. W pewnym momencie chciałam nawet iść po Carmen żeby poszła ze mną, ale za bardzo podejrzanie by to wyglądało. Ruszyłam za nimi, tym samym wychodząc z miejsca tańców. Skręcili w bok, okej trochę szybciej, żeby ich nie zgubić. Są! Dobra, spokojnie teraz podsłuchujemy. Może i to było bezczelne. Jednak, jakoś trzeba było sobie dawać rade.
- Tom, nie możesz przestać oderwać od niej wzroku! - krzyknęła Luiza
Tom jednak nic na to nie odpowiedział. Nie wiedziałam o kim mówi Luiza, ale musiała jej naprawdę nie lubić.
- Będziesz tak milczał?! No cudownie. Może coś powiedz! Sam mówiłeś, że jest denerwująca!-
- Tak wiem - powiedział spokojnym opanowanym tonem
- Tak wiem?  Tyle? To dlaczego jeszcze tu ze mną stoisz idź do niej! No idź! - powiedziała szlochając
- Może i jest denerwująca. I bezczelna. I uważa siebie za najlepszą. I chce być we wszystkim najlepsza. I często się złości. Często jest zazdrosna i.. często mnie obraża. Jednak mimo to jest najlepsza - powiedział ignorując ją
- No to fajnie. PO CO MI TO! NIE OBCHODZI MNIE ONA! JEST WREDNA. - krzyknęła
- Chcesz żebym był szczery. To proszę. Powiedziałem to co o niej myśle. - powiedział.
- TAK CHCĘ. JEDNAK NIE W JEJ KIERUNKU. DLACZEGO PIERW JESZCZE WCZEŚNIEJ JEJ NIE LUBIŁEŚ A TERAZ.. TRYSKASZ DO NIEJ MIŁOŚCIĄ? -
- Mam być szczery ? -
- TAK MASZ -
- Od początku 5 klasy mi się podoba. Nawet nie wiem czy nie wcześniej. -
- ŻE JAK? I TY SPECJALNIE TAK ZROBIŁEŚ CO? ZMÓWILIŚCIE SIĘ? ŻE TY IDZIESZ ZE MNĄ A ONA. ONA Z JAMIE'M? TO TAK NAPRAWDĘ PEWNIE JUŻ JESTEŚCIE RAZEM CO?-
- Nie, nie jesteśmy. Nie rozmawialiśmy od czterech dni. No znaczy dzisiaj, ale to przy tańcu. Zresztą nie sądze, żeby ona chciała ze mną rozmawiać -
- E.. Czyli nie rozmawialiście tak? - powiedziała już trochę bardziej uspokojona.
- Tak. I pewnie jeszcze długo tak będzie -
- A to dobrze -
Dobrze? Nie będę chciała rozmawiać? Że jak? Czekałam od czterech dni na to, aż do mnie podejdzie. Aż ze mną porozmawia. Albo na mnie popatrzy. Nie rozumiem. Przecież on nawet nie patrzył, na mnie. Prawda? Usłyszałam, że już idą i szybko właściwie z wielką prędkością podbiegłam trochę dalej, żeby to nie wyglądało jakbym ich podsłuchiwała. Chociaż wiem że Tom wie, że ja tam stałam. Gdyby nie to nie powiedział by tego, że nie będę z nim chciała rozmawiać. Czasem Tom zachowywał się jak dziecko.

~~~~~~~

Jakby tak dziele go na 2 części bo nie mam weny. Do soboty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz